środa, 18 sierpnia 2010

Czerwiec, lipec

Pogoda w czerwcu w końcu się poprawił na tyle, że można było ruszyć z porządkowaniem. Prace wystartowały akurat w czasie, kiedy byłem w Karwi na wakacjach, wykorzystując swoja tacikowe za Zośkę. Po powrocie działka wyglądała zupełnie inaczej, wszystkie krzaczory i samosiejki zniknęły, polowa część działki została podniesiona. Do końca lipca nawieziono ok. 40 wywrotek ziemi, powyrywano wszystkie korzenie, działka zaczęła przypominać działkę.



Na początku czerwca dowiedziałem się, że zakład energetyczny przychylnie spojrzał na mój wniosek i zgodził się na wcześniejszą instalację prądu. Zgodnie z ich procedurami wyłonili jakiegoś elektryka, który ma mi podłączyć prąd. Podłączenie jest banalne, bo sprowadza się do wkopania 5m kabla i wpięcie się do skrzynki po drugiej stronie drogi. Po wmówieniu się pan elektryk szybko się pojawił, następne dnia założył skrzynkę i RBtkę, wziął kasę, ale prądu nie było, bo pozostała papierologia i założenie licznika.
Niestety moim wykonawcom lekko przesunęły się terminy w związku, z czym i start prac u mnie się przesunął o jeden tydzień. Nie mniej jak się okazało ten tydzień to był kluczowy, bo znowu nalało deszczu i goście od fundamentów stwierdzili, że musi trochę obeschnąć, no i z tygodnia zrobiło się 2 tygodnie.
Ja w międzyczasie wziąłem geodetę, który wytyczył dom oraz granicę działki. W końcu zobaczyłem, jaka naprawdę jest moja działeczka. Jak się okazało, moje wytyczenia, zrobione na podstawie mapek geodezyjnych różniły się nie więcej niż 0,5m od tych geodetowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz